O zajączku Kicatku- Inscenizacja
Postacie: Kicatek, mama-zając, tata-zając, trawy, biedronka, motyl, lis, niedźwiedź, narrator-5osób
Narrator1 Gdzie skraj lasu i łączki Obiad jadły zajączki. Długouchy zając-tata, Mama lekko popielata I Kicatek, mały synek Skubał listki koniczynek. Lekkomyślny i uparty, Wciąż mu w głowie tylko żarty. Mama się o niego bala, Więc go często ostrzegała
Mama- zając Mój zajączku, mój Kicatku Kładź na plecach uszka gładko. Nie wypatrzy cię pies chudy, Który nocą uciekł z budy. Przed lisicą z rudą kitą Zmykaj w owies albo w żyto.
Narrator1 Długouchy zając-tata Też dwa zdania zawsze wplatał
Zając- tata Czy to lato, zima, jesień Najbezpieczniej zawsze w lesie. Pod drzewami, nie na łące Najszczęśliwsze są zające.
Narrator2 Lecz Kicatek moi mili Zapominał w jednej chwili Co mówili mama, tata, Bo wciąż tylko figle płatał. Przy obiedzie zaś marudził
Kicatek Koniczyna już mnie nudzi, I nie lubię takiej trawy, A ten mniszek jest gorzkawy. Ach, ja dzisiaj mam ochotę Na kaczeńce duże, złote.
Mama-zając Kaczeńce rosną daleko, Na tamtej łące za rzeką. Nikt tam nie kica Kicatku, Poskub tutaj wonnych bratków
Narrator2 Nie posłuchał rad zajączek I po wielkiej pobiegł łące Hen, w stroną błękitnej rzeki, W świat nieznany i daleki. Gdy już był w połowie drogi Zerwał wicher się złowrogi, Groźnie trawy zaszumiały.
Trawy Tam zajączek biegnie maly. Wielki jastrząb nad nim krąży, Malec uciec już nie zdąży. Tam maleńki rośnie krzaczek, Niech tam schowa się biedaczek.
Narrator2 Strach obleciał szaraka I pod krzakiem zapłakał.
Kicatek Nie słuchałem mamy taty, Chciałem skubać żółte kwiaty. Jastrząb już nade mną w górze Co ma szpony ostre, duże. Coraz słabiej już się czuję, Kto mnie teraz uratuje? (przelatuje motylek) Hej, motylku, ratuj miły Już ze strachu tracę siły.
Motyl Cóż ja pomóc ci nie mogę, Bo w daleką ruszam drogę. Jestem taki mały, słaby, Może coś poradzą żaby. Albo myszy lub ślimaki, Może jakieś leśne ptaki. Kiedy spotkam jakieś zwierzę Całą sprawę mu powierzę. Że w potrzasku jest szaraczek, Że ze strachu drży i płacze. A gdy wieść się już rozniesie, Tu na łące, oraz w lesie, Ktoś przegoni to ptaszysko I się dobrze skończy wszystko.
Narrator3 Motyl odfrunął, Kicatek płacze Czy jeszcze mamę swoją zobaczę? Łapką obciera swe łzy zajęcze, Głośno łopocze ze strachu serce. Nagle biedronkę ujrzał przy krzaku
Biedronka Nie płacz Kicatku nie płacz szaraku. Motyl powiedział, że tutaj siedzisz, Więc przyfrunęłam, by cię odwiedzić. Żeby odpędzić takie ptaszysko Potrzebna burza, burza to wszystko. Na burzę zbiera się od soboty, Więc chyba skończą się twe kłopoty. Nim odlecę dam ci radę. Jeśli nie chcesz być obiadem Tego co tam krąży w górze, Siedź tu cicho jak najdłużej. Gdyby się błysło, albo zagrzmiało Możesz kryjówkę opuścić śmiało I gnać do lasu, ile sił w nogach, Bo wtedy będzie bezpieczna droga. Lecz gdy spotkam jakieś zwierzę, Całą sprawę mu powierzę- Że w potrzasku jest szaraczek, Że ze strachu drży i płacze.
Narrator3 Wnet się wróble dowiedziały, Prędko sroce wyćwierkały, Że w potrzasku jest szaraczek, Że ze strachu drży i płacze. Że tuż nad nim jastrząb krąży, Umknąć malec już nie zdąży. Sroka napotkała jeża, I choć ten jej nie dowierzał, To powtórzył to wiewiórce, A wiewiórka kuny córce. Zaś od kuny i jej córki Dowiedziały się kukułki. I kukały tak donośnie, Że lis, który spał przy sośnie Obudził się, przetarł oczy I z radości aż podskoczył.
Lis To okazja jest dla liska, Aż mi ślinka cieknie z pyska. Jeśli zaraz ruszę w drogę Przed jastrzębiem zdążyć mogę. Sprzątnę mięsko mu z przed dzioba, Bardzo mi się to podoba.
Narrator4 Odkrył jednak lisie plany Krecik, detektywem zwany, I przekazał sprawę żmii, Która już nie tracąc chwili Udała się do niedźwiedzia, By o wszystkim się dowiedział. Oj nie lubił niedźwiedź lisa, Bo donosy brzydkie pisał, Wciąż przechwalał się i puszył, Czas lisowi natrzeć uszy. Lis zaś był już blisko krzaka, już się zbliżał do szaraka.
Lis Ach, zajączku nie płacz, proszę. Tak przejąłem się twym losem, Że przybiegłem co sił w nogach, Choć nie łatwa była droga. Poprosiły mnie gołębie Abym zmierzył się z jastrzębiem. Chętnie bym to zrobił ale... On przebywa w górze stale. Gdyby sfrunął tu na trawę, To załatwiłbym z nim sprawę, Ale tak się dobrze składa, Że lis też zajączki zjada. Ocalę cię przed jastrzębiem, Gdy się schowasz w mojej gębie.
Narrator5 Pysk otworzył lis najszerzej, Bo chciał połknąć biedne zwierzę, Lecz zobaczył zwierząt zgraję, Która biegła lasu skrajem. Na ich czele niedźwiedź w złości
Lis On mi pogruchocze kości! Dam drapaka póki pora. Biedna moja lisia dola.
Narrator5 Uratował miś Kicatka, Już wracają w łapkę łapka. Wokół cieszą się zwierzęta, Czas ogłosić leśne święta. Jastrząb widział wszystko z góry, Po czym wzbił się ponad chmury I pomyślał, czas mi w drogę. Dłużej zostać tu nie mogę. Muszę lecieć w inne kraje, Bo tu dziwne są zwyczaje. A niedźwiadek szedł z szarakiem I dawał mu rady takie.
Niedźwiadek Nie oddalaj się od domu, I nie ufaj byle komu. Nie wybrzydzaj przy obiadku, Słuchaj mamy, taty, dziadków. Miej w pamięci starszych rady, Nie wdawaj się w bójki, zwady. Niebezpiecznych miejsc unikaj, Kiedy trzeba szybko zmykaj. To Kicatku zapamiętaj, Bo czas leśne zacząć święta.
Autor: Anna Psut
|